Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pamiętnik Agree Valdson

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Mam Talent
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Noennajiv
użytkownik



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Śro 16:48, 03 Gru 2008    Temat postu: Pamiętnik Agree Valdson

część 1

*

I idę – wciąż naprzód
Mimo że drogi nie znam i nie wiem
Dokąd zaprowadzi mnie ścieżka
Losu i przeznaczenia…

Ha, ha. Angree wygrzebała skądś stary wiersz swojej siostrzyczki (sama nigdy nie przejawiała zdolności literackich) i uznała, że to będzie niezły wstęp. Chyba zwariowałam, skoro po sześćdziesięciu latach znowu zachciało mi się pisać pamiętnik. Nie, to jest żałosne! I po co? Żeby ponarzekać, jaki ten los jest wredny, bo jak wreszcie pojawi się jakiś facet, w którym mogłabym się zakochać, słyszę, że nie mam szans na związek z nim? Głupia jesteś, Angree, głupia.
Ale nawet Eleese przyznaje, że on jest tego wart, chociaż ma tego swojego Roberta i świata poza nim nie widzi. Irmelin już zdążyła oszaleć na punkcie Kitka, ale u niej to nor-malne. Aylya też się zakochała, i to tak, że musiał coś zrobić z jej uczuciami… I co, ty też chcesz dołączyć do tego grona, sentymentalna kretynko?
Czasami żałuję, że jestem córką Jaya Valdsona. Mając takiego ojca, trudno znaleźć kogoś, kto choć trochę by mu dorównywał. Wiadomo, że każda kobieta podświadomie szuka w mężczyźnie swojego ojca. A kiedy on jest kimś tak niezwykłym? Doskonałym czarodziejem, sharninganem, urodzonym przywódcą…
Kitek też jest sharninganem, co wiele mówi. W dodatku najpotężniejszym. To ciekawe połączenie, wariata z geniuszem. Potrafi w pięć minut doprowadzić człowieka do szału, ale tak naprawdę nie można go nie lubić. Nie wywyższa się, a to duży plus. Szczerze mówiąc, tych plusów mogłabym znaleźć w jego charakterze całe mnóstwo, chociaż jest bezczelny, złośliwy, obrzydliwie zadowolony z siebie, pewny, że zawsze dostanie to, czego chce…
I po co ja to mówię? Jakby w gruncie rzeczy te jego typowo kocie cechy mi się nie po-dobały. W połączeniu z inteligencją, poczuciem humoru, impulsywnością i… takim jakimś ciepłem, są zabójcze. Założę się, że nawet Eleese nie oparłaby się Kitkowi, gdyby miała spędzić z nim dłuższy czas. On zrobi większy pogrom niż kiedyś Jay. Zwłaszcza, że nikogo nie hipnotyzuje.
O, właśnie. Hipnoza. Wyszło na jaw, że nasz (znaczy mój i Eleese) kochany tatuś chce, żeby Alaya do niego wróciła. Chamstwo. Eleese i Kitek mówią, że on ją traktuje jak swoją własność. Los nie obdarzył mnie ich empatią, nie potrafię tak dobrze wczuwać się w uczucia innych (nie z moją sharningańską lodowatą aurą), ale ten wniosek sam się nasuwa. A to, czego się dowiedziałyśmy, tylko to potwierdza.
Irmelin wpadła na wariacki pomysł nagadania Jayowi. Świetnie, gdyby przy okazji nie zeszło na hipnozę, Kitka i moje głupie uczucia. Ta żmijka Eleese jak zwykle wszystkiego się domyśliła. I nie wiem, cholera, zazdrości mi, czy co? Jakby miłość była przestępstwem. Zresztą nie miłość nawet, tylko jakieś idiotyczne zauroczenie! Ja sama rzadko się angażuję w związki, a że Kitek akurat jest facetem moich marzeń…
No nie, znowu o nim myślę. Dość, Angree, dość. Skup się.
Pożarłyśmy się z siostrą jak nie zdarzyło się nam od lat. Przy okazji wypomniałyśmy sobie miliony innych rzeczy. To znaczy, ja jej wypominałam różne głupoty z przeszłości, a ona wmawiała mi, że to gruncie rzeczy moja wina. Irmelin (była przedmiotem paru wspomnianych przez nas kwestii) i Aylya zwiały, i chyba miały rację. Darłyśmy się jak dwie przekupki. A z naszej „wyprawy” oczywiście nic nie wyszło. Za bardzo byłyśmy na siebie wściekłe.
Ja jej czasami po prostu nie rozumiem. A podobno to moja bliźniaczka! Chyba ktoś nas podmienił. Ale cóż, ja jestem sharninganem… Podobna do poprzedniego sharningana w rodzinie, jak twierdzi Kitek. To pewnie jakoś wpływa na różnice pomiędzy nami. Nie tylko takie, że ona jest łagodną blondynką, a ja wybuchową brunetką.
Zaczynam gadać od rzeczy. Wystarczy tego na dzisiaj.

część 2

*

Nie, nie rozumiem Eleese. Ta kobieta zwariowała. Myślałam, że nie potrafi nawet na jeden dzień rozstać się z Robertem, a teraz zabrała Alayę do innej rzeczywistości. Zamieszkały u Irmelin… Zastanawiam się, czy tu w gruncie rzeczy nie chodzi o Kitka? W końcu on tam mieszka, chociaż ostatnio łatwiej go spotkać u nas.
Słyszałam, że Eleese już nie przypomina tej przykładnej pani domu, którą ostatnio była. Taka jest opinia Irmelin. Z tego co mówiła, wnioskuję, że moja droga siostra jest na najlepszej drodze do stwierdzenia, że Robert nie jest jej do niczego potrzebny. To już byłaby czysta głupota, nie po to chyba starała się, żeby przedłużyć mu życie. I żeby tylko nie chodziło tu o Kitka…
Nie, nie jestem zazdrosna, skądże. Po prostu to nie jest aż tyle warte.
Obie starają się jakoś przywrócić Alayę do życia. Po tym wszystkim kompletnie się za-łamała. Twierdzi, że bez Vila nie ma po co żyć. No cóż, nie wiem, czy śmierć w czymś by jej pomogła. Przecież nie spotkaliby się w zaświatach, skoro Vil jako osoba już nie istnieje. Za-miast niego jest jakiś Elvar. Nie znam go zbyt dobrze, ale nie wydaje mi się, żeby przypominał swoje pierwsze wcielenie. Pieprzona reinkarnacja.
A wszystko przez to, że kiedyś Ermer chciał śmierci Vila. I Vil musiał umrzeć, a ściślej mówiąc – jego ciało. On sam pozostał czymś, co u nas nazywa się widmem, a u Kitka – ciałem astralnym. Pomysł był rzecz jasna Jayowy, jakżeby inaczej. Tylko on jest skłonny tak poświęcać przyjaciół. Ciekawe, czy sam też tak chętnie zgodziłby się zrezygnować z ciała? Założę się, że nie. Oczywiście, na początku może to być fajne, zwłaszcza ta nietykalność. I niektórym może się podobać, że są nieśmiertelni i nic ich nie zabije. No bo jak tu zabić kogoś, kto już nie żyje? Ale to do czasu. Wiem, że Vil wcale nie był szczęśliwy.
I znowu nasuwa mi się Kitek, przeklęte zauroczenie. Kiedy Sheelev przyłapał go w swoim domu, zrobiło się naprawdę niedobrze. Kitek ma tarcze praktycznie na wszystko, ale Sheelev wymyślił na poczekaniu jakąś modyfikację sznura. A potem mógł już zrobić, co tylko chciał. Dzięki niech będą niebiosom, że wstrzymał się z torturami, bo chyba niewiele by z Kitka zostało. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co się tam dzieje, dopóki nie zjawiła się Neia. Powiedziała, że możemy spróbować go uratować albo sharningani wyciągną go z ciała. Po-nieważ Kitek miał już przecięty znak, wywiązała się dyskusja, które zło będzie mniejsze. Wieczny ból, którego nic nie złagodzi, czy niemożność śmierci. GP, Simon Venelie, uznał, że jednak to drugie… Ale okazało się, że w tym sznurze jest coś, co reaguje z krwią i zaklęcie przestało działać. Kitek uciekł, a my ledwo zlokalizowaliśmy go w astralu. A właściwie to w Astara’elu, tak się tam mówi o wymiarach astralnych.
Myśleliśmy, że Kitek podzieli los Jaya, to znaczy będzie musiał żyć z tym bólem – chociaż nie wiem, kto jest w stanie to wytrzymać. Wszyscy go obserwowali, czekali na jakiś znak, skrzywienie, oszczędzanie ręki, czy coś, ale się nie doczekali. Co prawda przełożył amulet na lewą rękę, ale chyba bardziej chodziło tu o to, żeby nie miał kontaktu z opatrun-kiem… Chociaż nie wiem, bo do dzisiaj nosi go na lewej, a minęło już dobrych parę tygodni. Nie znam się na uzdrawianiu, więc nie jestem pewna. A Kitka trochę głupio pytać.
Czy ja przypadkiem nie odbiegłam od tematu? Chodziło mi o to, że Kitek jakoś się uodpornił na ten ból i go nie odczuwa. A przynajmniej tak twierdzi. Ja nie widzę żadnych powodów, żeby mu nie wierzyć, zwłaszcza że wiem, jak reagował Jay. Albo Kitek jest nieludzko odporny, albo rzeczywiście nic nie czuje. Ci wszyscy, którzy twierdzą, że po prostu udaje, nie zdają sobie sprawy, jaki to jest ból.
Szczęściarz z tego Kitka. Wykpił się od obu „przekleństw” i jest cały i zdrowy. Jeśli oczywiście nie liczyć nowej blizny na twarzy. Nie da się powiedzieć, że go to nie szpeci, ale on, w przeciwieństwie do większości Pradawnych, wydaje się tym nie przejmować. A może po prostu mówi tak, bo jeszcze nie wie, jak to usunąć.
Dobra, Angree, dosyć. Za bardzo się rozmarzasz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cedalia
Administrator



Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:19, 05 Gru 2008    Temat postu:

Fajnie wiesz co mi sie najabrdziej w twoim opowiadaniu podoba? Umiesz zachęcić do czytania bardzo podoba mi się początek nie raz co prawda się z takim czymś ztyknełam, ale ty to fajnie opisałaś. Masz oryginalny styl pisania ^_^. Wiele się w swym życiu naczytałam i nie wile mogę wymienić opowiadań które mi się podbają bo zazwyczaj ludzie piszą tak smentnie, a to się nad sobą użalają a to piszą bez sennsu. Tylko 2 książki w życiu i jedno opowiadanie mnie wzruszyło, więc wolę coś w twoim stylu Wink. Jeżeli bardziej się postarasz i napiszesz coś więcej to zaliczysz się do 5 opowiadań które mi się podbają xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noennajiv
użytkownik



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 21:49, 14 Gru 2008    Temat postu:

część 3

*

Wszyscy od czegoś uciekają, czegoś mają dosyć. Eleese – Roberta i spokojnego życia, Irmelin – naszej rzeczywistości, Alaya – życia w ogóle. Ja też mam czegoś dosyć. Mianowicie dowodzenia Bractwem Wody. Kończę z tym, niech moje obowiązki przejmie Zabójczyni. Do-skonale sobie poradzi, a ja mam lepsze rzeczy do roboty. Teraz, kiedy okazało się, że istnieje tyle rzeczywistości, mogę robić wszystko i gdzie tylko zechcę. Na przykład walczyć. Tutaj nie ma już nikogo, kto byłby dla mnie godnym przeciwnikiem. A jak mówi Kitek – nie można popadać w rutynę.
Okej, nie ma sensu się oszukiwać. Jestem zakochana. A to wszystko po to, żebym mogła mieszkać w tej samej rzeczywistości co Kitek i częściej go widywać. Nie widziałam go od paru dni i nigdzie nie mogę sobie znaleźć miejsca. Co chwilę łapię się na tym, że szukam jakiegoś pretekstu, żeby spotkać się z Kitkiem. Co za niesprawiedliwość. Czemu on nie może być jakimś gburem? Wyć mi się chce. Ja nie chcę być w nim zakochana! Kitek, zrób coś z tym, zapytaj mojego vinra, co czuję, nooo… Błagam cię!
Mogłabym na przykład poprosić o jakąś lekcję hipnozy, w końcu podobno Kitek jest w tym mistrzem… No nie, znowu zaczynam.
Ach, zapomniałabym. Nie wiem czemu hipnoza kojarzy mi się z Kitkiem, a nie ze sprawą Jaya i Alayi. Pewnie przez to cholerne zakochanie. No więc, w końcu – kiedy już Eleese przestała na mnie warczeć – dopadłyśmy go i zapytałyśmy, czemu hipnotyzuje Alayę. Wyparł się wszystkiego i nazwał nas idiotkami. Ale czego się spodziewać. Kiedyś może zareagowałby inaczej, ale teraz jest bardziej oziębły niż ja.
Podobno sharningani mają charakter zdeterminowany przez aurę. Sheelev miał czar-ną jak smoła, wiadomo, o co chodzi. Jay ma taką kamienno szarą, zawsze mam wrażenie, że jest twarda jak kamień. To też łatwo ocenić, taki właśnie Jay jest. Lil ma złocistą, bardzo jasną i ciepłą. Kitek twierdzi, że ludzie z takim aurami mogą być słabi… Coś w tym jest, Lil nie wydaje się zbyt zdecydowaną i silną osobą. Adan z kolei „jest” soczyście zielony. Nie wiem, co by to mogło oznaczać. Może w ogóle jest za młody, żeby mieć charakter ściśle powiązany z aurą. No i jest jeszcze Kitek. On też ma ciepłą aurę, jak Lil, ale o wiele ciemniejszą. Taką jakąś złocistoczerwoną, trochę jak jego włosy. Poza tym jego ciepłem nie widzę jakichś powiązań, chyba że chodzi o jego wariackie usposobienie. Zupełnie mi się to nie kojarzy z tym kolorem, bardziej by chyba pasowało do zielonej aury Adana…
Przerażają mnie proporcje, w jakich piszę o Kitku i innych rzeczach. Ja nie chcę być w nim zakochana! To i tak przecież nie ma sensu…

część 4

*

Biedny Adan… Chociaż nie jestem pewna, czy mi go żal. Z pewnością jego los jest nie do pozazdroszczenia. Nikt nie chce stracić wzroku i w dodatku zostać tak oszpeconym. Tylko po co zachowywać się, jakby to był koniec świata? Zdarzają się znacznie gorsze rzeczy i ktoś taki jak Adan powinien zdawać sobie z tego sprawę. A on tylko martwi się swoim wyglądem. Jakby nie mógł zwyczajnie rzucić iluzji…
To było jedno z zaklęć Sheeleva, to samo zresztą, którego ślady nosi Kitek. Sheelev dał je jakiemuś czarnoksiężnikowi z rzeczywistości Adana. To oznacza kolejne zadanie dla Kitka i może również dla mnie i Jaya – bo nie wyobrażam sobie, żeby Adan zamierzał walczyć. Nie chodzi nawet o to, że jest niewidomy, to przecież nie problem. Po prostu nie będzie chciał. Trzeba wytropić wszystkich, którzy mieli kontakt z Sheelevem i ich zlikwidować.
Eleese zajęła się sugestiami dla Alayi i niejakiego Vadricka, z którym chcemy ją „ze-swatać”. Właściwie ja miałam to zrobić, ale jakoś nie mam do tego głowy. Potrafię myśleć tylko o Kitku… Kiedy on się zorientuje i coś zrobi, nooo! Proszę, Kitek… Sama bym sobie zakazała tego głupiego uczucia, ale to niemożliwe. Zresztą… nie mam chyba dość silnej woli. W końcu miłość jest piękna… Nawet nieszczęśliwa ma w sobie jakiś urok.
Coraz więcej osób podróżuje pomiędzy rzeczywistościami i nagle okazało się, że są im potrzebne nazwy. Podobno u Kitka już się o tym dyskutuje… Na razie mówimy właśnie w taki sposób: u nas, u Kitka, u Adana. Gorzej, jeśli akurat w danej rzeczywistości nie ma nikogo znajomego, kogo imię można by wykorzystać. Poza tym to trochę głupio brzmi. Chociaż na przykład Rzeczywistość Erganth nie jest taka zła! A Kitek na pewno zasłużył na to, żeby wykorzystać jego nazwisko. Jest w końcu w swojej rzeczywistości najbardziej znaną postacią. Całkiem możliwe, że naszą rzeczywistość zaczną nazywać Valdson. Nasza rodzina ma taką samą pozycję jak Kitek u siebie.
To bez sensu, ale przeprowadzam się. Do rzeczywistości Kitka. Wiem, że jestem głupia, ale nie potrafię inaczej. Tęsknię za nim jak cholera, a tam będzie mi przynajmniej łatwiej się z nim spotykać. No i mogę poznać lepiej jego historię. Nie mówiąc już o tym, że na pewno skorzysta na tym moja wiedza o magii… Ale to i tak tylko pretekst, naprawdę chodzi o Kitka.
Będę też bliżej Alayi. Ostatecznie to ja wybrałam dla niej Vadricka, więc ciekawie bę-dzie zobaczyć, jak się rozwija ten związek. Mam nadzieję, że zapomni wreszcie o Vilu i będzie szczęśliwa. Vadrick to dla niej odpowiedni facet, chociaż ciągle krytykuje Kitka. Cóż, ma prawo go nie lubić, ale ja nie jestem w stanie spokojnie tego znieść. Dla mnie Kitek nie ma wad. Vadrick twierdzi, że on ma już w swojej rzeczywistości rangę bóstwa, że jest ponad wszystkimi ludźmi. Coś w tym może jest… Ja bym nie powiedziała, że uważają go za bóstwo, ale rzeczywiście panuje opinia, że w pewnych dziedzinach nikt mu nie dorównuje. Wszyscy proszą go o pomoc, wierzą, że ze wszystkim sobie poradzi… To wkurzające i trochę rozumiem Vadricka.
Ciekawe, czy Kitek sobie poradzi z tą neutralizacją. Myślę, że tak, w końcu neutrali-zacje to jedna z tych dziedzin, w których jest niemal wyrocznią. I czy wtedy usunie tą swoją bliznę? Jest naprawdę paskudna i nie wiem, czemu miałby ją zachowywać. Chyba tylko po to, żeby straszyć ludzi. Ale z drugiej strony, Kitek jest nieprzewidywalny. Więc bardzo możliwe, że jednak ją zostawi. I tak będzie się podobać.
W przeciwieństwie do Adana… Widziałam go, strasznie to wygląda. Zamiast oczu ma takie dwie sinofioletowe plamy… Brr, okropność. Naprawdę powinien to ukryć. Kitek korzysta czasami z tarczy, ale na ogół ją wyłącza. Można by pomyśleć, że powinno mu trochę bardziej zależeć na wyglądzie… Nikt by się nawet nie domyślił tej blizny, gdyby ją ukrył. No, ale on jest nieprzewidywalny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Mam Talent Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin